Kolejne srogie lanie!

Dziś nasza drużyna już drugi raz z rzędu została upokorzona przez przeciwnika. Tym razem katem naszego zespołu okazał się AS Pieski, wygrywając na własnym boisku aż 6:1!

Mecz rozpoczął się fatalnie dla teamu z Glisna. Już w 7 minucie błąd popełnia Michał Pyrtej i tracimy pierwszą bramkę. W 22 minucie popularny Gomes rehabilituje się za swój błąd, strzelając piękną bramkę z rzutu wolnego z 40 metrów i mamy 1:1.  Szesnaście minut później Bartek Piskurewicz feralnie wybija piłkę głową wprost pod nogi napastnika gospodarzy, który nie marnując okazji podwyższa na 2:1 dla drużyny z Piesek. W 41 minucie mogło być 3:1, ale stojący w bramce Marcin Krawiec popisał się nie lada refleksem, ratując zespół przed utratą gola.

Po zmianie stron już tylko gospodarze mieli przewagę na boisku. Jedyną szansę na na wyrównanie wyniku miał Łukasz Pisarewicz,który wybiegając sam na sam z bramkarzem gospodarzy, trafił go w nogi. To, że niewykorzystane sytuacje się mszczą mogliśmy zauważyć siedem minut po akcji "Pisiora" , kiedy to Andrzej Wojtowicz powtórzył wyczyn Bartka z 38 minuty, podając głową piłkę wprost pod nogi napastnika gospodarzy. Ten nie marnuje okazji i lobując "Mosia" strzela trzecią bramkę dla Asa. Osiem minut później w starciu zawodników Marcin Kostyszak doznał kontuzji nosa. Niestety arbiter nie zauważył przewinienia gospodarzy, a nie mogący zatamować krwotoku "Kostek" musiał zejść z boiska i "wylądował" w szpitalu. Trzy minuty po tym zajściu sędzia dyktuje rzut karny dla gospodarzy i mamy 4:1.  Następnie w ciągu ośmiu minut tracimy kolejne dwa gole( w 83 i 87 minucie), przy których nasza obrona wyglądała jak "trampkarze", dając się ośmieszyć zawodnikom z Piesek. Wynik jak najbardziej zasłużony dla gospodarzy. Widać, że drużyna Asa wzmocniła się w przerwie zimowej, ale przede wszystkim poukładała grę taktycznie. Niestety podstawowe błędy indywidualne doprowadziły do kolejnego "lania", jakie otrzymała nasza drużyna w rundzie wiosennej.